VPOV
Wydarzenia ostatnich dni sprawiły że znienawidziłam tą szkołe do końca. Codziennie miałam na szawce wielki napis ,,DZIWKA" a kiedy tylko go zmazałam na następnej przerwie pojawiał sie od nowa, w końcu znudziło mnie to do tego stopnia że postanowiłam zostawić ten napis.Ale to nic,najgorzej było na biologi. Mieliśmy rozkroić żaby aby sprawdzic ich wnętrzności, jakimś cudem moja żaba jako jedyna w całej klasie była żywa. Kiedy zgłosiłam to nauczylce ona kazałą mi ją zabić, to nie było normalne musiałam kroić żywe stworzenie! Więc nic w tym dziwnego że łzy spływały z moich policzków jak szalone, ugh mam tego wszystkiego dość. Któregoś dnia zamkneli mnie na całą noc nagą w szatni,ukradli mi ubrania gdy byłam pod prysznicem. Dopiero nastepnego dnia uwolnił mnie woźny.
-Violet idziesz z nami na lunch?-Spytał Alex pakując do torby książki od algebry.
-Jasne tylko pójde zostawić książki do sza...
Kiedy otworzyłam torbe, natychmiast zamarłam,wszystko było w jogurcie, w pieprzonym jogurcie! Moje książki, telefon, strój od wychowania fizycznego,nic nie uszło z życiem. Zakryłam twarz rękoma i opadłam na krzesło zatracając sie w szlochaniu. Jestem już tym taka zmęczona, mam dość,kiedy podniosłam głowe do sali zaglądały już Emma i Cristal która nie wyglądała już tak pięknie jak zwykle, a to z powodu jej nosa,a raczej gipsu na nim. Pewnie przyszły oglądać swoje dzieło, ale kto mógł to zrobić? Napewno nie one nie miały szansy, nie chodzą przecież ze mną na algebre,ktoś musiał to zrobić gdy i ja i Alex byliśmy przy tablicy.
-Za nami siedzi Ben i Sam, przed nami Liam i Sophie, po prawej Ella a po lewej Ashton i Calum.-Alex jakby czytał w moich myślach.-Liam i Sophie odpadają, Ella jest uczulona na laktoze.Zostają Ben, Sam, Calum i Ashton.
-Calum i Ashton?-Spytałam marszcząc brwi.-Nie znam ich, zaprowadzisz mnie do nich?
Ruszyliśmy z Alexem w strone stołówki zostawiając po drodze moją torbe w szafce. Nasza szkolna stołówka jest ogromna, mieści około 1000 uczniów, przy jednym stole może siedzieć nawet 25 osób, ale i tak większość ludzi woli jeść na korytarzach a gdy jest ciepło-na dworze. Alex opowiedział mi że Calum i Ashton trzymają sie jeszcze Lukiem i Michaelem, nie wpuszczają nikogo do swojej paczki, trzymają sie razem z boku żyjąc w swoim czteroosobowym świecie. Mają zespół,grają czasem w klubach,imprezach a nawet na ślubach, ponoć są świetni.
-To oni.-Alex wskazał mi na ogromny stół przy którym mogło by usiąść 20 osób, zamiast tego siedziało tam tylko 4 facetów.-Ten z czarnymi włosami to Calum Hood, widzisz tego z kolczykiem w wardze i w czapce? To Luke Hemmings,obok niego siedzi Ashton Irwin,a chłopak z kolorowymi włosami to Michael Clifford a teraz idź i ich o wszystko wypytaj musieli coś widzieć, użyj swojego wdzięku osobistego Nelson!
Kiedy odchodziłam Alex zafundował mi jeszcze porządnego klapsa, za co podziękowałam mu środkowym palcem,ugh nigdy nie byłam dobra w nawiązywaniu nowych znajomości,w tym właśnie momencie podziękowałam Bogu za to że dostałam po mamie długie zgrabne nogi, mimo że jestem bardzo niska nóg zawsze zazdrościła mi nie jedna dziewczyna. Okej Violet powoli, nic na siłe, z brzegów siedzą i Ashton i Calum , czyli nie ma opcji żebym usiadła obok obu, musze wybrać ale od którego moge wyciągnąć więcej informacji? Ostatecznie postanowiłam usiąść obok Ashtona, ale ten był tak zajęty rozmową że nawet tego nie zauważył,musze coś zrobić, gdyby tu była Bo, ale nie ona postanowiła akurat dziś dostać okresu i umierać w domu. Moja ręka powoli powędrowała na udo chłopaka,w czasie gdy zakładałam noge na noge, udało sie! Wreszcie odwrócił głowe w moją strone.
-Witam. -Przywitał sie ukazując mi szerek białych perełek.-Nie widziałem cie tu wcześniej, a napewno zauważyłbym taką ślicznotke, siedzisz przede mną na algebrze racja?
-Widze że jednak mnie zapamiętałeś.-Starałam sie aby mój uśmiech był chodź troche uwodzący.-Jestem Violet Nelson, przeniosłam sie do tej szkoły w tym roku, mieszkam u Bo Smith.
-Ach, to ty złamałaś nos Cristal?-Udało mi sie zwrócić na siebie uwage także Luka, potwierdziłam to kiwając głową.-Brawo mała, też jej nienawidzimy.-Puścił do mnie oczko.-Pasujesz do nas. Jestem Luke, to Ashton, Michael i Calum.
-Słyszałam o was ponoć nieźle gracie.
-Może sama chcesz sie przekonać?-Zaproponował Michael.-W sobote gramy w Granatowej Lagunie, zaczynamy od 20,miło by było zobaczyć na widowni taką śliczną dziewczyne.
Poczułam jak na mojej twarzy pojawia sie rumieniec, może jednak nie jestem aż tak brzydka? Alex musiał bujać, nie tak trudno nawiązać z nimi kontakt. Całą przerwe na lunch przesiedziałam właśnie z nimi, oczywiście nie zostawiłam przyjaciela samego, dosiadł sie do nas gdy tylko kupił jedzenie dla siebie i dla mnie. A więc plany na sobote-impreza w Granatowej Lagunie. W prawdzie nie dowiedziałam sie tego na czym mi zależało, czyli kto śmiał wlać do mojej torby jogurt, ale zamiast tego poznałam 4 gości którzy nienawidzą Cristal tak jak ja, a na dodatek są bardzo przystojni i całkiem zabawni.
-Czy my nie mamy razem wychowania fizycznego?-Zauważył nagle Luke.
-To ty na ostatniej lekcji trafiłeś mnie w tyłek jak graliśmy w zbijaka!-Wypomniałam mu ze śmiechem zdarzenie z przed kilku dni.
-Wybacz, ale za to wasza drużyna wygrała.-Zaśmiał sie.-I chyba teraz tez mamy w-f wiec radze ci sie zbierać szybciej.
Calum poszedł już w połowie przerwy, miał chemie na drugim końcu szkoły, następnie Alex i Ashton poszli na etyke,Michael zostawił nas samych ruszając w kierunku sali do angielskiego. Zostałam sama z Lukiem,który okazał sie naprawde wspaniały, pożyczył mi swoją koszulke,po tym jak opowiedziałam mu o sytuacji z algebry, obiecał że pogada o tym z Ashem i Hoodem,koszulka okazała sie tak długa że nie musiałam nawet zakładać pod nią spodenek, wystarczyło że moje bokserki wygladają jak szorty. Jedynym minusem były duże wycięcia pod pachami, przez które idealnie było widać mój stanik, a czasem nawet wiecej niż tylko bok. Cieszyłam sie że nie mam w-fu z Cristal ani Emmą, ale zamiast tego był Niall który zachowuje sie jakby nic nie stało sie między nami na imprezie,może był pijany i poprostu teraz tego nie pamięta?Na samą myśl przyśpieszyłam swój bieg wyprzedzając kilka osób przede mną, na moje nieszczęście to akurat ON biegł przede mną. Jego włosy idealnie rozwiewały sie na wszystkie strony, biegł naprawde szybko, miałam ochote go wyprzedzić ale w tedy to sie stało. Moje płuca jakby sie paliły, walczyłam o najmniejszy oddech,lekarze ostrzegali żebym nie biegała najlepiej wcale ale ja nie chciałam żyć jak każda chora osoba, chciałam być normalna. Dasz rade Violet. Zacisnełam oczy i biegłam dalej starając sie łapać oddech, ale to było tak strasznie trudne, płuca prosze nie róbcie mi tego. Nie dałam rady. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa sprawiając że ciało bezwładnie opadło na ziemie. Zamknełam oczy, słyszałam krzyki przerażenia dziewczyn biegnących za mną,kilka z nich płakało, wołały nauczyciela ,który kazał mnie zanieść do pielęgniarki. Ale to było wszystko co słyszałam. Zemdlałam.
Obudziłam sie w gabinecie pielęgniarki leżąc na kozetce, a więc to nie był sen naprawde zemdlałam na w-fie. Świetnie, teraz wszyscy będą mieli znów oczym gadać.
wtorek, 10 marca 2015
06. Nowi znajomi i uparte płuca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)