wtorek, 16 grudnia 2014

00. Prolog

Śliska od deszczu ulica, spokojna muzyka w radiu i ciemna noc. 
Nagle pisk opon, pijany kierowca, światła samochodu przed nimi i manewrowanie autem, aby uniknąć wypadku. 
Nic z tego. 
Czternastolatka wtula się w siostrę, która łapie chłopaka za rękę. 
Zderzenie. 
Rozdzierający ciszę na dworze mrożący krew w żyłach krzyk rozpaczy. 
I ciemność. 
Już nic nie dało się zrobić.

VPOV

Darlene i ja obudziłyśmy się w parszywych nastrojach, obie pragnęłyśmy zostać w swoich łóżkach, a właściwie nadmuchiwanych materacach, na które byłyśmy skazane dzisiejszej nocy z powodu nadchodzącej przeprowadzki. Niestety niemiłosiernie irytujący nas obie głośny dźwięk budzika nie pozwalał nam na chociaż o minutę dłuższy odpoczynek. W momecie kiedy nasze ospałe spojrzenia się zderzyły wiedziałyśmy jak bardzo ciężkie będą kolejne dni, a może nawet tygodnie. Darlene podniosła głowę z poduszki głośno wzdychając i wyłączywszy denerwującą melodię zabrała się za składanie koca i spuszczanie powietrza z materaca.
-Darceeey? - Przeciagnięty pomruk wydostał się spomiędzy moich ust. - Zostań ze mną. - Przetarłam oczy i przeniosłam się do pozycji siedzącej. Oczy Darlene przeniosły się na mnie. Nigdy nie byłyśmy do siebie podobne, byłyśmy jak dwa płatki śniegu - zupełnie różne wyglądem, jednak wciąż pozostawałyśmy tym samym. Miałam długie blond włosy opadające swobodnie na moje ramiona, jasną karnację i duże piwne oczy ze szmaragdowymi przebłyskami w kilku miejscach. Byłam raczej podobna do naszej mamy. Darlene natomiast posiadała kasztanowe włosy układające się w fale, i czekoladowe oczy, o parę odcieni ciemniejsze od moich tęczówek. Z ciemnymi włosami i kolorem oczu mocno kontrastowała jej porcelanowa cera. Poza tym największą różnicą między nami był wzrost. Darcy była około 15 centymetrów wyższa. Brunetka zacmokała niezadowolona wracając do sprzątania materaca.
-Dobrze wiesz, że chcę, tak samo doskonale wiesz, że nie mogę. Temat zamknięty i proszę cię Violet, skoro to nasz ostatni wspólny dzień mogłybyśmy spędzić go miło, nie chcę wspominać ostatnich godzin z tobą jak jakąś żałobę.
-Jaasne. - Przeciągnęłam ziewając szeroko i opadłam z powrotem na poduszkę. - Nie chce mi się wstawać, nawet nie próbuj mnie wyciągać z pościeli przed dziewiątą.
-Nie ma tak dobrze, wstawaj, albo zaniosę cię do kuchni razem z materacem. - Zagroziła Darlene machając żartobliwie pięścią.
-Nie ośmielisz się! - Mój krzyk rozniósł się echem po pustym pokoju; wszystkie nasze stare meble czekały już na mnie w mieszkaniu mojej przyjaciółki. Brunetka podeszła do końca materaca i chwyciła za jego dwa rogi, wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. Uniosła go lekko i zaczęła przesuwać szybko stopami po zimnych panelach kierując się tyłem do drzwi pokoju. Materac zaczął sunąć po podłodze wprawiony w ruch przez świetnie bawiącą się Darlene.
-Darcy, stój! - Dziewczyna, chociaż wcale tego nie planowała, jednak została zmuszona do zaprzestania swojego biegu, ponieważ przez jej grube skarpetki, które w nocy miały służyć jej za dodatkowe ogrzanie przyczyniły się do pośliźnięcia i upadku na podłogę, a materac zablokował się we framudze drzwi. - Boże Darc, wszystko w porządku? - Zapytałam zaniepokojona gwałtownie się podnosząc. Jednak mój wyraz twarzy złagodniał, kiedy Darlene zaczęła histerycznie się śmiać. Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu, a śmiech wstrząsał jej ciałem. Przez chwilę patrzyłam się na siostrę jak na szaloną, jednak zaraz do niej dołączyłam.
-Cichoooo! Niektórzy próbują spać! - Krzyknął nasz czteroletni brat Eddie ze swojego pokoju, który był jednocześnie pokojem naszych rodziców.
-Niektórzy by chcieli! - Odpowiedziałyśmy w tym samym czasie na co zaczęłyśmy się jeszcze głośniej śmiać. Wstałam z materaca i podała dłoń Darlene. Brunetka złapała moją rękę i wstała. Razem ruszyłyśmy do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie, które miało być ostatnim wspólnie zjedzonym na długi czas. Bo to właśnie dzisiaj rodzice, Eddie i Darcy wyjeżdżają, a ja zostaję tutaj z moją przyjaciółką Bo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz